Kasia i oczy, które widzą więcej

– Mamo, czy ja jestem piękna?

– Oczywiście kochanie.
– A czy jestem piękniejsza od Tomka?
– Jesteś najpiękniejsza

i Tomek jest najpiękniejszy.
– Ale nie może być dwóch najpiękniejszych osób. Przecież na konkursie Miss Świata, jest tylko jedna, najpiękniejsza pani.
– Kasiu ale Ty jesteś jedna. Nie ma drugiej „Ciebie” na Świecie. Dlatego jesteś najlepszą wersją siebie samej, czyli jesteś najpiękniejsza.
– Acha. To Ty też jesteś najpiękniejsza?
– Tak kochanie. Jestem jedyną wersją siebie samej, więc jestem najpiękniejsza.

– Tato, Tomek! – zawołała z entuzjazmem Kasia – chodźcie tu szybko, bo muszę Wam coś ważnego powiedzieć!
– Co się stało? – zapytał tata, wpadając do kuchni, w której przy robieniu kanapek

na kolację, dziewczyny toczyły debatę o pięknie.
– Co się stało, Kaśka? – zapytał również Tomek, który wszedł do kuchni, trzymając

w ręce zeszyt do angielskiego, którego właśnie się uczył.
– Chłopaki – zaczęła Kasia – czy Wy w ogóle wiecie, że macie w domu dwie najpiękniejsze kobiety? – powiedziała Kasia, podnosząc głowę z nad stołu w kierunku taty i Tomka.

Musiało to wzbudzić wśród panów pewne zakłopotanie, bo akurat Kasia miała

na nosie kawałek ketchupu, na czole trochę masła a obok prawego ucha znalazła się resztka pomidora – ot, taki mały bałaganik na twarzy, stworzony przypadkowo,

gdy mając brudne ręce, chce się podrapać w nos, albo w czoło, czy też poprawić sobie włosy nad prawym uchem, układając chwilę wcześniej pomidora na kanapce.
– No… tak … oczywiście, że tak! Pewnie, że wiemy, że jesteście najpiękniejsze – poważnym tonem powiedzieli panowie, nie do końca rozumiejąc o co chodzi w tej całej rozmowie.
– To dobrze – powiedziała Kasia- macie o tym pamiętać.
– No właśnie – wtórowała córce mama, z uśmiechem na twarzy.
– Skoro już wiemy, że jesteście najpiękniejsze to czy możemy wrócić do swoich zajęć?
– Tak – powiedziała Kasia.

Więc tata poszedł skończyć myć łazienkę a Tomek wrócił z powrotem do swojego pokoju, uczyć się słówek z angielskiego.

– Mamo ale to by znaczyło, że skoro każdy człowiek jest jedyną wersją siebie samego, to znaczy, że tak naprawdę każdy jest najpiękniejszy.
– Dokładnie tak Kasiu.
– Mamo ale to trzeba ludziom powiedzieć, bo tego nie wiedzą.
– Dlaczego sądzisz, że tego nie wiedzą?
– No, bo gdyby wiedzieli, że są najpiękniejsi i że najpiękniejsze osoby mają koło siebie, to by się na przykład nie kłócili ze sobą, albo koleżanki by się nie przezywały,

albo nie wymyślalibyśmy o innych różnych głupot.

– Chyba wiem o co Ci chodzi… Czasami piękno człowieka jest ukryte pod jakąś skorupą. Dlatego nasze oczy Kasiu muszą być miłosierne.
– Czyli jakie mamusiu?
– Oko miłosierne to takie, które wie, że prawda o człowieku jest bardziej złożona,

że czasami najprawdziwsze jest to, co niewidoczne dla oczu.
– To tak, jak ostatnio byliśmy w sklepie i wysiadał z samochodu taki pan,

o którym myśleliśmy, że jest pijany bo się zachwiał przy aucie?
– Dokładnie. Gdyby nie tata, który podszedł do niego i zapytał co się dzieje,

to wszyscy myśleliby, że jest nietrzeźwy.
– A miał chore serduszko…
– No właśnie. Widzisz jak bardzo się można pomylić? Dlatego przypomnij sobie fragment modlitwy, której uczyła nas siostra Faustyna:

„Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to,

co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą.”