Kasia i słowo „przepraszam”

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak działa słowo przepraszam? Czy zawsze to słowo sprawia, że drugi człowiek się na nas nie gniewa?

Posłuchajcie.

Działo się to w przedszkolu. Kasia siedziała sobie przy swoim stoliku i rysowała.

Co jakiś czas, patrzyła w stronę koleżanek, które robiły z klocków wieżę,

ale to taką wieżę, że była większa od Kasi.

W pewnym momencie Kasi zrobiło się jakoś tak dziwnie, że tamte dziewczynki robią wielką budowlę bez niej.

Obserwowała jak się cieszą, jak sobie wzajemnie pomagają i pilnują, żeby wieża

z klocków się nie zburzyła.
Po chwili, Kasia postanowiła, że pójdzie do pani, pokazać jej swój starannie i pięknie pokolorowany rysunek. Wzięła go do ręki i wymachiwała nim w taki sposób, że kartka powiewała to w jedną, to w drugą stronę. I tak sobie szła i szła i szła, zatoczyła koło wokół sali, w taki sposób, że przechodząc obok klockowej wieży musnęła ją wymachującą kartką, po czym, nawet nie obracając się w stronę dziewczynek, powiedziała: „przepraszam” i poszła do pani.

Słowo przepraszam, nie uratowało jednak przewracającej się budowli, która roztrzaskała się o podłogę a klocki rozsypały się na kilka metrów.

 

– Aa… proszę Pani, bo Kasia zburzyła nam wieżę! – krzyknęły dziewczynki.
– Ale powiedziałam przepraszam – próbowała wytłumaczyć się Kasia.
– Ona to zrobiła specjalnie. Szła sobie jak księżniczka i wymachiwała kartką w taki sposób, żeby dotknąć naszej wieży – mówiły dalej.

 

– Kasiu, czy zrobiłaś to specjalnie? – spokojnym głosem zapytała pani Iwonka.
– Podoba się Pani mój rysunek? – chciała zmienić temat Kasia.
– Rysunek jest wspaniały, gratuluję ale czy możesz powiedzieć, dlaczego zburzyłaś koleżankom wieżę? – zapytała wychowawczyni.
– Nie wiem proszę Pani – niepewnym głosem odpowiedziała Kasia.
– Proszę, idź przeprosić koleżanki.
Kasia, wracając do swojego stolika, w momencie gdy przechodziła obok Wioli, Natalki

i Agnieszki, z lekkim uśmiechem na twarzy, powiedziała: „przepraszam”, nawet się nie zatrzymując przy koleżankach i usiadła na swoje miejsce, zabierając się do robienia nowego rysunku. Dziewczynki pozbierały klocki w jedno miejsce i postanowiły zrobić nową wieżę.

 

Kilka minut później, gdy kolejny rysunek Kasi został już zakończony i postanowiła pokazać go Pani, wpadła na pomysł, że pójdzie do biurka po czerwonych liniach, umieszczonych na dywanie. Dywan miał taki wzór, że na grafitowym tle, przeplatały się, w formie „esów-floresów” różne kolory linii: zielone, niebieskie, pomarańczowe, białe i czerwone tworząc sieć ścieżek, albo dróg (zależy kto, co widział w swojej wyobraźni), po których można było np. jeździć sobie samochodami. Kasia wybrała sobie czerwony kolor drogi, po której, szurając nogami, szła sobie w kierunku Pani. Niestety, czerwony kolor wybrał sobie też Krzysiu, który bawił się małym samochodzikiem. Trzymał go sobie w ręce i jeździł po czerwonej drodze, wyobrażając sobie, że jest to samochodowa autostrada. Aż tu nagle, autko Krzysia zderzyło się

z szurającą nogą Kasi.
– Ała! – krzyknął Krzysiu, w chwili, gdy noga Kasi, przy okazji zderzenia z samochodem, zderzyła się również z ręką kolegi.
– Przepraszam! – prawie w równoczesnym momencie powiedziała na głos Kasia i dalej szurała sobie nogami po czerwonej linii dywanu.
– Kasia zrobiła to specjalnie – płacząc mówił Krzysiu do pani Iwonki.
– Ale powiedziałam przepraszam – powiedziała Kasia dalej szurając nogami.
– Ale zrobiłaś to specjalnie – powtórzył kolega i ze złością w oczach, szybkim krokiem, szedł w kierunku Kasi, która widząc, że Krzysiu nie ma dobrych zamiarów wobec niej

i chyba chce ją popchnąć albo uderzyć – cofała się, czyli szła do tyłu jednocześnie patrząc na Krzyśka, który się do niej zbliżał.
I gdy tak szła do tyłu, nagle poczuła, że prawą ręką, popchnęła coś wysokiego… zanim jednak się obróciła, żeby zobaczyć co to było, usłyszała dźwięk rozsypujących się na kilka metrów klocków. Okazało się, że druga wysoka wieża runęła na ziemię.
– Przepraszam – powiedziała Kasia do Wioli, Natalki i Agnieszki. Ale to już było inne przepraszam, niż to wcześniejsze.
– Przepraszam – powiedziała Kasia do Krzyśka, który już był przy niej – i to też było inne przepraszam, niż wcześniejsze.
– Nie rób tak więcej – powiedział Krzyś do Kasi i poszedł bawić się autkiem.

 

Kasia usiadła sobie na swoim miejscu i bazgrała coś na kartce. Chyba trochę źle się czuła. Ale nie tak fizycznie… tak jakoś w sobie.

Chyba też zrozumiała, że słowo przepraszam, można powiedzieć na różne sposoby

i nie zawsze oznacza, że naprawdę się przeprasza i pokazuje, że żałuje się tego,

co się zrobiło…