Kasia i pułapka na Mikołaja

Grudzień to bardzo atrakcyjny miesiąc dla dzieci.

Najpierw, odwiedza nas przecież, Święty Mikołaj a zaledwie dwa i pół tygodnia później,
są święta Bożego Narodzenia.

Te dwa wydarzenia są bardzo oczekiwane, bo wiążą się

z prezentowymi niespodziankami, które można znaleźć pod poduszką i pod choinką.

Kasia postanowiła w tym roku, osobiście się spotkać ze świętym Mikołajem
i obmyśliła plan: pięknie posprząta sobie pokój (źle by było, gdyby Staruszek,
po ciemku, wybił sobie zęby, potykając się o rozrzucone klocki, czy lalki) i złapie go w pułapkę. Następnie porozmawia sobie z nim, bo ma do niego kilka pytań.

5 grudnia wszystko się zaczęło…
– Mamo, gdzie jest szmatka do kurzu?
– W łazience.
– Dzięki! – odpowiedziała Kasia i zabrała się za sprzątanie.
– Córeczko, co ci dolega? – zapytała mama, widząc jak Kasia zdjęła wszystkie rzeczy z półek i sama, od siebie, zaczęła sprzątać.
– Mamo, to jest plan!
– Jaki plan?
– Plan schwytania Mikołaja!- wyszeptała Kasia.
– Czemu mówisz szeptem?
– Żeby Mikołaj tego nie słyszał.
– Dlaczego?
– Mamo, sprzątam, żeby Mikołaj nie przestraszył się mojego pokoju i go przypadkiem nie ominął a jak już tu wejdzie, to go złapię i pogadam sobie z nim!
– Acha… – odpowiedziała, z poważną miną, mama, choć w środku tak naprawdę wszystko się w niej śmiało.

 

Potem w ruch poszedł odkurzacz, ścierka do mycia podłogi i w ciągu godziny, pokój Kasi lśnił czystością i świeżością- był gotowy na przyjęcie Mikołaja.

Kasia usiadła sobie na łóżku, by nieco odetchnąć i zastanowić się nad pułapką.

 

– Mamo…- powiedziała cichutko.
– Słucham cię Kasiu.
– Cicho, mów szeptem, bo Mikołaj usłyszy.
– A racja…
– Potrzebuję patyki, sznurek, żyłkę i trzy szklanki do rozbicia.
– Oj, coś czuję Kasiu, że chyba poleje się krew.
– Mamo, nic się nie bój. Pułapka będzie umieszczona w różnych miejscach pokoju- Mikołaj wejdzie, nadepnie na niewidzialną żyłkę, ta z kolei poruszy patyki, które narobią hałasu, żeby mnie obudzić a gdybym się nie obudziła,
to na pewno, obudzą mnie rozbijające się szklanki i wtedy wyskoczę z łóżka jak młoda tygrysica, rzucę się na Mikołaja, chwycę go za brodę, potem wsiądę mu szybko na barana i powiem: MAM CIĘ, TAJNIAKU!
– To o czym z nim pogadasz, jak już go złapiesz?
– Mamusiu, o różnych rzeczach. Podziękuję mu za prezenty, które tyle lat mi daje, poproszę go, żeby nie zapomniał o dzieciach
w krajach gdzie jest wojna i tak sobie pogadamy… ogólnie o życiu- powiedziała Kasia, z powagą w głosie.
– Chętnie bym posłuchała tej rozmowy.
– Spokojnie mamo, na pewno ta pułapka obudzi cały dom, więc będziecie mogli tu przyjść- do mojego pokoju.

 

Nastał wieczór. Kasia już była wykąpana, pomodliła się i kończyła robić mikołajową pułapkę. Położyła się spać, zapomniała jednak zrobić jedną rzecz – odwiedzić ubikację przed zaśnięciem a wypiła bardzo dużo herbaty po kolacji…

Była godzina 1:30 w nocy…
Nagle z pokoju Kasi, rozległ się w następującej kolejności: najpierw wielki łomot, potem dźwięk rozbijanych szklanek a na końcu pisk dziewczynki, który był głośniejszy od wszystkich poprzednich dźwięków.

Rodzice i Tomek zerwali się na równe nogi i pobiegli do pokoju Kasi, żeby zobaczyć co się stało i jakiż to Mikołaj wpadł w pułapkę.

Gdy włączyli światło, zobaczyli Kasię…nie wiedzieli czy się śmiać, czy płakać: dziewczynka miała na sobie patyki, sznurki, żyłki a na widok rodziców powiedziała zaspanym głosem:

– Chciałam… się… tylko… wysikać…

Zapomniała o rozłożonej pułapce…
Tomek wyswobodził siostrzyczkę, wziął na ręce i zaprowadził do toalety…
Gdy, już bardziej rozbudzona Kasia, wróciła do swojego pokoju
i chciała się położyć, zobaczyła kolorowe pudełko wystające spod poduszki, którego jeszcze kilka minut temu nie było.
– O nie – powiedziała po cichu do siebie -znowu nie udało mi się go złapać.

Mikołaj od samego początku był dyskretny w dawaniu prezentów.
Gdy był biskupem Miry dobrze wiedział, kto jest potrzebujący i niepostrzeżenie obdarowywał te osoby odpowiednimi prezentami, potrzebnymi do życia.
Na pamiątkę jego postawy, do dziś dzieci znajdują różne prezenty w dniu jego imienin, czyli 6 grudnia.

W jaki sposób te prezenty trafiają do dzieci? to tak naprawdę wiedzą tylko
św. Mikołaj i rodzice.