Tomkowe uszy, które słyszą więcej

– Ratunku, na pomoc! Pali się! – dobiegał głos z jakiegoś mieszkania na 4 piętrze, w bloku, gdzie mieszkała Kasia   i Tomek.

Tomek wybiegł na korytarz a gdy zobaczył dym, od razu zadzwonił na straż pożarną  i poinformował o pożarze, który powstał
w mieszkaniu u sąsiadów, dwa piętra wyżej.
– Zgłoszenie przyjęte – poinformował strażak, który odebrał telefon.

Kilka minut później, 4 wozy strażackie oraz dwie karetki pogotowia dotarły na miejsce.

W międzyczasie, Tomek zabrał młodszą siostrę i wraz z innymi mieszkańcami, wybiegł przed blok, w którym mieszkali, aby bezpiecznie poczekać na ugaszenie przerażającego pożaru– ogień z okien na 4 piętrze, buchał na wysokość kilku metrów, setki litrów wody lały się na płomienie a w międzyczasie, strażacy wynieśli z domu starszego pana i panią, którzy ledwo co, trzymali się na nogach.

W pewnym momencie, jakiś strażak podszedł do Tomka i Kasi:
– Cześć kolego.
– Dzień dobry – powiedział z lekkim przerażeniem Tomek, który nigdy nie widział strażaka z bliska.
– Czy to może ty zadzwoniłeś po straż pożarną?
– Tak, ja – powiedział niepewnie Tomek.
– Wykazałeś się dużą wrażliwością i odpowiedzialnością. Zasługujesz na nagrodę i pochwałę. Gdyby nie twój telefon,
nie udałoby się uratować mieszkających w tym mieszkaniu staruszków a do tego ogień, mógłby się rozprzestrzenić na inne mieszkania…
– Usłyszałem, wołanie o pomoc, zobaczyłem dym na korytarzu
i zadzwoniłem po pomoc.
– Gratuluję – ty i twoi rodzice mogą być z ciebie dumni, że mają tak odważnego i mądrego syna.
– Dziękuję – powiedział Tomek z dumą w głosie.

Kasia popatrzyła na swojego starszego brata, chwyciła go mocniej za rękę i powiedziała do strażaka:
– Ja jestem siostrą Tomka, mam na imię Kasia.
– Miło mi Kasiu. Ty też jesteś odważna, bo posłuchałaś starszego brata, który podjął właściwą decyzję, gdy usłyszał wołanie
o pomoc.

Cała akcja trwała kilka godzin. W międzyczasie, rodzice Kasi
i Tomka, szybciej wrócili z pracy, aby być na miejscu. Dowiedzieli się o całej sprawie od pana strażaka i pochwalili Tomka za jego zdecydowaną i szybką reakcję.

Minęły dwa tygodnie. Życie mieszkańców całego boku wróciło
do normy. Starszym sąsiadom wyremontowano mieszkanie,
Tomek z jakąś większą dumą chodził teraz po okolicy.
„Dobrze, że ten chłopiec zareagował na wołanie o pomoc” – myśleli ludzie, którzy dowiedzieli się o całej sytuacji.

Kolejny dzień w szkole zapowiadał się bardzo dobrze. Wprawdzie Tomek miał aż 7 godzin lekcji ale był wśród tych lekcji jego ulubiony przedmiot- w-f, więc szkoła minie bardzo szybko.

Po lekcji gimnastyki, gdy każdemu chciało się jeść i pić, wszyscy koledzy w szatni mieli napoje i jakiegoś batona lub kanapkę na przekąskę. Wszyscy, za wyjątkiem Wojtka.
Tomka to trochę zaskoczyło, bo naprawdę wysiłek na lekcji był ogromny ale pomyślał sobie, że pewnie Wojtek za bardzo się nie zmęczył, skoro nawet nie jest głodny.
W końcu Wojtek jest silniejszy od Tomka.

Na lekcji języka polskiego, w czasie dyktanda panowała w klasie kompletna cisza. Tę ciszę przerywała co chwilę pani – podając kolejne zdanie do napisania i od czasu do czasu zaburzało ją również…burczenie w brzuchu Wojtka. Chłopiec siedział dwie ławki dalej od Tomka. Najpierw było to nawet trochę śmieszne
ale potem, gdy Wojtkowi w tym brzuchu burczało i burczało, Tomek pomyślał, ze kolega musi być bardzo głodny.
– O jej…jaki ten brzuch musi być pusty skoro tak się dopomina
o posiłek. – pomyślał.

Na przerwie Tomek podszedł do kolegi:
– Wojtek jesteś głodny?
– Nie.
– To dlaczego ci burczy w brzuchu?
– Słyszałeś?
– Pewnie że słyszałem. To jak? Jesteś głodny czy nie?
– Tak…
– Dlaczego nie wziąłeś sobie z domu nic do jedzenia i picia?
Wojtek milczał…
– Wojtek, przecież możesz mi powiedzieć.
– Bo… jakoś ostatnio na wszystko brakuje w domu pieniędzy
i nie mówię rodzicom, że bym chciał picie do szkoły, albo batona…
– Twoi rodzice nie pracują?
– Mama nie pracuje od dawna a tata tylko czasami.
– Chodź, dam ci kanapkę i mam jeszcze jedną butelkę wody mineralnej z sokiem malinowym- podzielę się z Tobą.

Wojtek ucieszył się, że może coś zjeść. Tomek postanowił też, że powie pani wychowawczyni o tym, żeby przynajmniej Wojtek miał darmowe obiady w szkole – bo jest taka możliwość.

Po raz drugi, Tomkowe uszy usłyszały ból i jęk drugiego człowieka.
To tak, jak w tej modlitwie siostry Faustyny, którą Tomek modli się każdego dnia: „dopomóż mi Panie, aby słuch mój był miłosierny, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. ”

Jest czasami tak, że ludzie pytani o to, czy u nich wszystko
w porządku, odpowiadają, że tak – choć wcale tak nie jest.
Robią to, nie dlatego, żeby okłamać innych.
Mówią tak, żeby nie sprawiać innym problemów – przynajmniej tak tłumaczą.
W rzeczywistości, chcą coś ukryć.
Myślą, że jak sobie z czymś nie radzą, albo jak coś się im nie układa, to inni będą odbierać ich jako gorszych.
Zapominają, że to, co sobie ktoś pomyśli, jest zupełnie nieważne.

Wielką zdolnością jest usłyszeć ból i jęk drugiego człowieka. Łatwiej usłyszeć wołanie o pomoc gdy się pali, trudniej usłyszeć wołanie o jedzenie czy inne podstawowe potrzeby człowieka, których się nie słyszy.

Niech nasz słuch będzie miłosierny.